niedziela, 7 października 2007

Pigułka "raz na kwartał"

Dla niektórych kobiet menstruacja to jeden z najważniejszych atrybutów własnej płci, sygnał, że ich ciało pracuje w normalnym, zdrowym rytmie. Jednak dla wielu to najgorsze dni w miesiącu kojarzone jedynie z bólem i złym na strojem. To właśnie dla nich przeznaczony jest nowy lek antykoncepcyjny.

Nowy, stary lek

Seasonale, bo tak nazywa się nowy środek, pomyślnie przeszedł wszystkie badania wymagane przez amerykański Urząd ds. Żywności i Leków. W testach udział wzięło 1400 kobiet. Okazało się, że pod względem bezpieczeństwa i skuteczności w zapobieganiu ciąży seasonale nie różni się od klasycznych pigułek antykoncepcyjnych. Podobnie do nich również ten lek składa się z dwóch hormonów - progestinu i estrogenu. Taka kombinacja hamuje owulację, sprawia, że śluz w szyjce macicy staje się gęstszy (utrudnia to przedostawanie się plemników), i powoduje, że błona śluzowa macicy nie rozrasta się podczas cyklu, co uniemożliwia ewentualne zagnieżdżenie się w niej zapłodnionego jajeczka.

Seasonale nie stworzono jednak tylko z myślą o antykoncepcji. Ma to być również lek dla kobiet cierpiących z powodu bardzo bolesnych i obfitych okresów, kobiet, u których rozpoznano torbiel jajnika czy endometriozę (schorzenie, w którym fragmenty błony śluzowej macicy rozwijają się poza nią, np. w jajowodach, jajnikach czy pęcherzu moczowym).

Na zawody i miesiąc miodowy

Ginekolodzy już od dawna wiedzieli, jak sprawić, by kobieta nie krwawiła co miesiąc. Wykorzystywali w tym celu klasyczne pigułki antykoncepcyjne.

Normalnie stosuje się je w 28-dniowym cyklu - przez pierwsze 21 dni kobieta zażywa hormony, po czym robi tydzień przerwy i pojawia się menstruacja. Aby jej uniknąć, lekarze zalecali paniom, by nie robiły przerwy, ale dalej zażywały pigułki. Zdarzało się, że metodę taką stosowały sportsmenki niechcące, by okres dopadł je podczas zawodów, kobiety planujące dłuższe wakacje, a nawet świeżo upieczone panny młode udające się w podróż poślubną.

Twórcy klasycznej antykoncepcji (z przerwą na menstruację) chcieli, by wydawała się ona bardziej "naturalna". Ponadto krwawienie miesięczne było dla wielu kobiet najprostszym sposobem przekonania się, czy nie zaszły w ciążę. Dziś jednak, gdy niemal w każdej aptece można dostać łatwe w użyciu testy ciążowe, ten argument traci rację bytu. Po co więc aż 13 menstruacji w ciągu roku?

Seasonale stosuje się w 91-dniowym cyklu: przez 84 dni zażywa się tabletkę, potem jest pięć dni przerwy. Zwolennicy nowej pigułki zachwalają, że rzadsze okresy to lepsze samopoczucie, mniejsza utrata krwi i związane z tym mniejsze ryzyko powikłań, takich jak np. anemia.

Nie wszystkie chcą

Czy jednak kobiety rzeczywiście chcą zrezygnować z menstruacji? Na pewno nie wszystkie. Podczas eksperymentów z seasonale grupa pań odstawiła lek, skarżąc się, że pozbawiono je czegoś, co uznawały za pewien atrybut i wyznacznik kobiecości.

Jest też inny aspekt. - Wśród wielu kobiet istnieje naturalne, silne przekonanie, że zanik miesiączki jest sygnałem, że z ich organizmem dzieje się coś złego. U młodych kobiet może to być lęk przed chorobą. Brak miesiączki u starszych pań może sprawić, że pojawią się obawy o przedwczesną menopauzę - mówi prof. Józef Krzysiek z Katedry Endokrynologii i Płodności Collegium Medicum UJ.

Feministki są przeciw

Głos w dyskusji zabrały również feministki. W specjalnie wydanym oświadczeniu przedstawicielki amerykańskiego National Women's Health Network (NWHN) stwierdziły, że popierają prawo kobiet do wybrania seasonale, ale wyraziły też obawę, że przedstawianie menstruacji jako czegoś negatywnego może zaszkodzić na przykład nastolatkom wchodzącym w okres dojrzewania, które dopiero uczą się tego, w jaki sposób pracuje ich organizm.

Feministki są również w sporze z częścią lekarzy i naukowców, którzy mówią, że to nie hamowanie menstruacji, ale właśnie comiesięczne krwawienia są niezgodne z naturą.

W dawnych czasach ze względu na gorsze warunki życia, słabsze odżywienie i częstsze ciąże kobiety przechodziły ok. 160 menstruacji w ciągu życia. Dziś mieszkanki krajów rozwiniętych dojrzewają w znacznie młodszym wieku, rodzą mniej dzieci i później przechodzą menopauzę. Skutek? Liczba okresów w ciągu życia wzrosła do około 450. Niektórzy naukowcy uważają, że nie potrzeba ich aż tyle, szczególnie jeżeli stosująca antykoncepcję kobieta nie owuluje. Mimo to wiele osób stawia pytanie, czy ingerencja w naturę nie idzie w tym przypadku za daleko.

- Hamowanie przez pewien czas menstruacji u kobiety nie powinno stanowić zagrożenia dla jej zdrowia i zdolności do prokreacji - mówi prof. Krzysiek. - Jednak tego, czy zmniejszanie liczby krwawień przez wiele lat nie odbije się na jej zdrowiu, na razie nie wiemy.

Seasonale nie jest nowym lekiem, ale raczej starą pigułką, dla której stworzono nową ideologię stosowania. Można przypuszczać, że w dość szybkim czasie seasonale trafi również na polski rynek '

Co nowego oprócz pigułki?

Wprowadzenie do użytku pigułki seasonale wywołało również dyskusje na temat antykoncepcji. Już od dłuższego czasu mówi się, że tabletka, którą trzeba połykać każdego dnia, nie jest najlepszym wyjściem. Badania w Wielkiej Brytanii pokazały, że aż co piąta kobieta przynajmniej dwa razy w miesiącu o niej zapomina, znacznie zwiększając w ten sposób ryzyko niechcianej ciąży. Badania te przeprowadzono wśród najmłodszych (16-24 lata) kobiet stosujących antykoncepcję, którym z reguły najbardziej zależy na uniknięciu niechcianej ciąży.

Co zatem nauka proponuje zamiast pigułki:

zastrzyki Depo Provera - hamują menstruację na trzy miesiące (można je kupić w Polsce, jeden zastrzyk w zależności od pojemności kosztuje od 3,50 do 12 zł);

plastry antykoncepcyjne - nakleja się je raz na tydzień. Zawarte w nich hormony są bezpośrednio wchłaniane przez skórę do krwiobiegu. Dzięki temu nie ma ryzyka, że z powodu wymiotów czy biegunki lek nie podziała, jak to ma niekiedy miejsce w przypadku środków doustnych (mają być dostępne w naszych aptekach już wkrótce);

w Stanach Zjednoczonych kobiety mogą sobie wszczepić pod skórę specjalny implant zawierający środek antykoncepcyjny. Stopniowo uwalniane hormony zabezpieczają kobietę przed ciążą nawet przez okres jednego roku;

w Wielkiej Brytanii zakończyły się pierwsze próby z hormonalną antykoncepcją dla mężczyzn. Żadna z par, w której mężczyźnie wszczepiono pod skórę implant z hormonami, nie zaszła w ciążę.

źródło: http://kobieta.gazeta.pl/

Brak komentarzy: